Temacik ten nadaje sie zarówno do rozważenia pod kątem Wyprawy jako poradnik o rozpalaniu ognia wspomnianymi w tytule przyborami, jak i do DBWA gdzie można pokusić sie o zrobienie hubki lub szmatki do "łapania" iskier.
Niestety nie wiem, kto jest autorem tego tekstu bo znalazłem go w formie doc gdzieś w starych "śmieciach" na moim dysku ale (jeśli choć część tego co pisze sie sprawdzi) zasługuje na pochwał za zebrania tak niby podstawowych, a jednak trudnych do znalezienia informacji teoretycznych i praktycznych w jedną, przystępną całość.
" Chciałbym najpierw podziękować Bobowi Spencerowi, od którego nauczyłem się przeobrażać iskrę w płomień. Większość zawartych tutaj informacji pochodzi z jego strony:
http://members.aye.net/~bspen/fire.html.
Rozpalanie ognia bez użycia zapałek nie jest wcale trudne, trzeba jednak wiedzieć jak to zrobić. A wiedza ta nie jest powszechnie dostępna. Mimo to udało mi się ją zdobyć, a co najważniejsze, rozpalić ogień. Życzę by i Tobie się udało.
Iskra
Przy krzesaniu ważne jest aby iskra była gorąca (jasna). To, jaka będzie iskra, zależy od krzemienia, krzesiwa i od sposobu krzesania.
Nie znam oficjalnych nazw poszczególnych rodzajów krzemieni (poza krzemieniem pasiastym), będę więc operował własnymi nazwami, utworzonymi od koloru minerału.
Krzemień - krzemienie są bardzo różne i zasadniczo wszystkie nadają się do krzesania, ale najlepszy jest krzemień czarny (w rzeczywistości jest bardzo ciemno brązowy, co widać pod światło, jeśli nie jest za gruby). To właśnie z niego udało mi się uzyskać największe iskry. Krzemień ten nie jest kruchy jak biały i różowy, których krawędzie szybko się zużywają. Pod wpływem uderzenia rozłupuje się wzdłuż gładkich płaszczyzn. W dużo mniejszym stopniu łupliwością charakteryzuje się też krzemień pasiasty. Łupliwość krzemienia jest o tyle przydatna, że z dużego kawałka łatwo otrzymać małe, o gotowych, ostrych krawędziach. Wolniej też się niszczy. A krzemień używany do krzesania powinien mieć ostre krawędzie. W Polsce w zasadzie wszędzie można znaleźć krzemień, ale na ogół znalezienie wystarczająco dużego okazu jest dosyć trudne. W dużych ilościach minerał ten występuje w Sudetach (w okolicach Szklarskiej Poręby drogi są dosłownie usłane krzemieniami). Można tam znaleźć krzemienie: biały, różowy i pasiasty. Niestety nigdy nie znalazłem w Polsce dużego kawałka krzemienia czarnego. Ten, którego używam pochodzi z Danii, z zelandzkiej plaży.
Krzesiwo - krzesiwo to kawałek stali, o ostrej krawędzi, w który uderza się krzemieniem w celu uzyskania iskry. Stal powinna być wysokowęglowa, a do tego mocno zahartowana (twarda i krucha, nie sprężysta i nie miękka). Tradycyjnie, krzesiwo ma kształt płaskiej litery C, z zaostrzoną zewnętrzną krawędzią. Można je zrobić z pilnika do metalu (wysokowęglowa stal) lub noża a najlepiej wykuć samemu. W tym celu wystarczy mieć trochę węgla i coś co zastąpi kowadło (jakakolwiek spora żelazna bryła o przynajmniej jednej płaskiej ścianie). Prowizorycznym piecem może być dołek o niewielkiej średnicy i stromych ścianach. Ważne jest, aby dym mógł swobodnie odpływać. Miech kowalski nie jest konieczny, powinno wystarczyć wachlowanie czymś o dużej powierzchni. W takim piecu może się nie udać rozgrzanie stali do barwy czerwonej, ale kolor wiśniowo-różowy wystarczy zarówno do kucia, jak i do hartowania. Pręt z wysokowęglowej stali - może być pilnik do metalu - należy skuć na płasko (ok. 2 mm grubości). Można nadać mu kształt litery C. W czasie kucia należy podgrzewać pręt co jakiś czas, żeby nie pokruszył się od kucia na zimno. Po nadaniu mu pożądanego kształtu należy rozgrzać go przynajmniej do barwy różowo-wiśniowej (ponad 700º), wyciągnąć z pieca i natychmiast zanurzyć w wodzie (a jeszcze lepiej w moczu; woda lub mocz jako ciecze chłodzące pozwalają otrzymać po hartowaniu materiał w sam raz na krzesiwo: wprawdzie bardzo kruchy, ale bardzo twardy) dopóki całkiem nie wystygnie. Z tak wykonanego krzesiwa otrzymasz wspaniałe iskry.
Krzesiwo można wykonać z pilnika również pomijając kucie. wystarczy naostrzyć jedną jego krawędź. Przydatna do tego jest szlifierka do metalu. Ale w swojej objętości, pilnik nie jest tak twardy jak na powierzchni.
Jeśli stal z której wykonasz krzesiwo będzie za miękka, nie będzie można z niej wykrzesać iskry, a w miejscu uderzenia krzemieniem ostrze będzie się gniotło. Niskowęglowej stali (ok. 0,1% zawartości węgla) nie da się hartować.
Sposób krzesania - krzemieniem w krzesiwo (nie krzesiwem w krzemień) należy uderzać w taki sposób, żeby iskry leciały w dół, tam gdzie leży hubka. Aby tak się stało, krzesiwo należy trzymać ostrzem do góry, pod kątem ok. 30º od pionu, a krzemieniem o ostrej krawędzi ustawionej prostopadle do ostrza krzesiwa uderzyć w nie z góry.
Hubka
W Europie hubkę robiło się - jak sama nazwa wskazuje - z huby. Był to konkretny gatunek huby, mianowicie: hubiak pospolity (fomes fomentarius). Dokładny opis owocnika tej huby, jak również informacje o miejscach występowania i doskonałe zdjęcia, można znaleźć na stronie: http://www.grzyby.pl/gatunki/Fomes_fomentarius.htm.
Co do sposobów przyrządzania takiej hubki, wiem tylko tyle, że owocniki huby obierano z twardej, skorupy, gotowano i nasycano saletrą. Saletrę można kupić w sklepie chemicznym. Za pomocą tak przyrządzonej hubki nie udało mi się nigdy jednak rozpalić ognia. Prawdą jest jednak, że informacje na temat przyrządzania hubki, do których dotarłem, były bardzo skąpe i ogólnikowe. Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem słowo "gotować". Gotowałem hubkę w wodzie, a terminem "cook" (ang. gotować) Bob określa zwęglanie w warunkach beztlenowych, które opiszę niżej. Być może dopiero zwęglona huba da pożądany efekt.
Na szczęście hubkę można zastąpić zwęglonym w warunkach beztlenowych kawałkiem bawełny lub drewna. Do jego sporządzenia potrzebna jest stalowa puszka (aluminiowa się stopi po wrzuceniu do ognia) z dającą się szczelnie zamknąć pokrywką. Może to być np. umyta puszka po farbie. W wieczku należy zrobić mały otwór, średnicy ok. 1 mm. Do puszki należy włożyć kawałki bawełny (np. wycięte ze starych bawełnianych skarpetek), kwadraty o boku 3 do 5 cm. Powinny być luźno ułożone i zapełnić puszkę (nie powinno się ich ugniatać). Tak napełnioną puszkę należy zamknąć i wrzucić do ogniska. Najlepiej wieczkiem do góry, żeby można było obserwować otwór. Przez otwór będą ulatniały się różne gazy, niektóre mogą płonąć. Po paru minutach w otworze pojawi się mały okrągły płomyczek. To znaczy że już niedługo "hubka" będzie gotowa. Pozwól płomyczkowi palić się przez, powiedzmy, minutę i wyjmij puszkę z ognia. Kiedy puszka wystygnie, otwórz ją i obejrzyj kawałki bawełny. Powinny być matowo czarne ale nie rozpadać się przy normalnym obchodzeniu się z nimi, tzn. gięciu, rozprostowywaniu itp. Jeśli bawełna jest brązowa, zapakuj ją do puszki i wrzuć z powrotem do ognia. Wyjęcie puszki w odpowiednim momencie nie jest zasadniczo trudne, mnie się udało za pierwszym razem.
Jak już wspominałem, zamiast bawełny, można użyć kawałka drewna. Drewno powinno być spróchniałe, ale nie na tyle, żeby się rozpadało w dłoniach. Nie powinno też być zbyt wilgotne. Zwęglanie drewna przebiega tak samo jak w przypadku bawełny, tyle że drewno trudno jest "przegotować".
Rozpałka. Zwęglona bawełna lub kawałek próchna służą do łapania iskier. Jeśli wystarczająco gorąca iskra wyląduje na nich, będą się żarzyć. Potrzeba więc czegoś, co zapali się od tlącej się "hubki". Doskonale się do tego nadaje kora jałowca. Łatwo ją zeskrobać z suchych gałęzi tego krzewu. Korę należy potem rozetrzeć w dłoniach tak, żeby porozdzielały się włókna i powstał puszysty kłebek. Kiedy położymy ten kłębek na tlącej się "hubce", zacznie mocno dymić, po czym buchnie wesołym płomieniem. I o to właśnie chodzi.
Ognisko
Kiedy wykrzesasz z krzemienia odpowiednią iskrę, iskra rozetli hubkę, a hubka podpali korę jałowca, dobrze mieć już wtedy gotowy, ułożony stosik ogniska, pod który można będzie wrzucić płonącą rozpałkę. Nie będę tu szczegółowo opisywał, jak należy ułożyć stos ogniska. To każdy wie: cienkie gałązki pod spodem, grube na wierzchu, całość luźno ułożona, napowietrzona. Warto jednak wiedzieć, że:
-na te cienkie gałązki pod spodem doskonale nadaje się sucha, nieżywa sosna. Nietrudno znaleźć te poplątane, wyschnięte na pieprz gałęzie, które same odpadają od niższych partii pnia.
-po deszczu drewna nie należy szukać na ziemi, najsuchszy chrust można znaleźć na pniach nieżywych drzew.
-jeśli się podłoży pod ognisko spory płat brzozowej kory (nie zdzieraj kory z żywych drzew!), prawie nie ma szans, żeby się nie zapaliło. Kory brzozowej jednakże nie da się praktycznie zapalić od tlącej się hubki, gdyż ma ona zbyt wysoką temperaturę zapłonu. Między hubką a brzozą musi więc pośredniczyć jałowiec. "
Warte przetestowania... :>
Krzemień, Hubka, Krzsiwo
- Arnor
- Jarl
- Posty: 6861
- Rejestracja: sob 12 kwie 2008, 00:00
- Lokalizacja: Z Kwitnącego Krzewu Dzikiego Bzu
- Kontaktowanie:
Krzemień, Hubka, Krzsiwo
"Nie ma miękkiej gry"
Czy słynne krzesiwko sie znalazło? bo ja dziś z końskiego grzbietu wypatrzyłam brzoze z kilkunastoma wypasionymi hubiakami na sobie, wróciłam po nie i cztery mam, o takie:
http://picasaweb.google.com/Mazazel2/Grzyby#5399129512228453490
Przy okazji w powyższym tekście linka do grzyba nie działa, tu jest opis hubiaka: http://www.grzyby.pl/gatunki/Fomes_fomentarius.htm
Tutaj jest opisane, która warstwę i jak pozyskiwać z hubiaka do celów zapalnych;) : http://survival.strefa.pl/bg_huba.htm (tzn momentami jak instrukcja dla debili, "postawcie hubke do góry nogami...dla pewności zdjęcie", ale opisuje dokładnie co i jak można z ta hubka zrobić, oprócz zwykłego rozniecenia ognia tez np ogrzewacz do rąk))
A tu trochę info o tym jak krzesać, jaki krzemień używać, i jak np zrobić hubkę nie z samej huby tylko z wrośniętej w drzewo grzybni. http://puszczanstwo.blogspot.com/2008/08/krzesanie-krzesiwo-tradycyjne.html
Tu o gatunkach hub używanych do rozpalania ognia, ciekawostka o hubiaku- " Duńczycy szturmując Londyn w trakcie plądrowania miasta używali tzw. gleby (z owocnika) Fomes fomentarius do zapalania londyńskich domów. Wrzucali tlące się owocniki przez okna do domów!
" http://www.kki.pl/zenit/grzyby_spyt/huby_i_ogien.htm
To jeszcze dobry krzemień, trochę brzozowej kory i robimy ognicho?:) a własnie, pójde krzemienia poszukać;) najlepiej czarnego!
http://picasaweb.google.com/Mazazel2/Grzyby#5399129512228453490
Przy okazji w powyższym tekście linka do grzyba nie działa, tu jest opis hubiaka: http://www.grzyby.pl/gatunki/Fomes_fomentarius.htm
Tutaj jest opisane, która warstwę i jak pozyskiwać z hubiaka do celów zapalnych;) : http://survival.strefa.pl/bg_huba.htm (tzn momentami jak instrukcja dla debili, "postawcie hubke do góry nogami...dla pewności zdjęcie", ale opisuje dokładnie co i jak można z ta hubka zrobić, oprócz zwykłego rozniecenia ognia tez np ogrzewacz do rąk))
A tu trochę info o tym jak krzesać, jaki krzemień używać, i jak np zrobić hubkę nie z samej huby tylko z wrośniętej w drzewo grzybni. http://puszczanstwo.blogspot.com/2008/08/krzesanie-krzesiwo-tradycyjne.html
Tu o gatunkach hub używanych do rozpalania ognia, ciekawostka o hubiaku- " Duńczycy szturmując Londyn w trakcie plądrowania miasta używali tzw. gleby (z owocnika) Fomes fomentarius do zapalania londyńskich domów. Wrzucali tlące się owocniki przez okna do domów!
" http://www.kki.pl/zenit/grzyby_spyt/huby_i_ogien.htm
To jeszcze dobry krzemień, trochę brzozowej kory i robimy ognicho?:) a własnie, pójde krzemienia poszukać;) najlepiej czarnego!
Sinn fein amhain! Przyjaciół mych u boku mam, a wróg mój jest przede mną.
- Arnor
- Jarl
- Posty: 6861
- Rejestracja: sob 12 kwie 2008, 00:00
- Lokalizacja: Z Kwitnącego Krzewu Dzikiego Bzu
- Kontaktowanie:
No ciekawe jak takie krzesiwko dział? Bo to, że da się zrobić z pilnika to stary temat podejmowany lata temu na FREHA i Halla. Tylko czy takie domowe zahartowanie wystarcza, żeby krzesiwko dawało "ciepłą" długo żarzącą się iskrę. Ja mam dwa krzesiwa. Każde daje iskierki ale kiepskie, bo zaraz gasną, mimo, że sypie się ich sporo.
"Nie ma miękkiej gry"
- Arnor
- Jarl
- Posty: 6861
- Rejestracja: sob 12 kwie 2008, 00:00
- Lokalizacja: Z Kwitnącego Krzewu Dzikiego Bzu
- Kontaktowanie:
Zdybi masz rację. Jednak ja widziałem krzesiwa kute, które dawały bardzo duże, ciepłe snopy iskier, które aż "trzeszczały". Paliły się długo i nawet mniej wprawnemu podpalaczowi udawało się zapalić nimi hubkę bez problemu. Pierwszy raz miałem wtedy krzesiwko w ręku. Dostałem kawałek hubki i za trzecim uderzeniem już miałem tlący się żar. Z dobrym krzesiwem i hubką było to dziecinne, naprawdę dziecinie proste. Udało mi się za trzecim razem, choć byłem całkowitym laikiem.
Moje krzesiwka też są kute ale mimo wielu prób i spędzenia długiego czasu z przeróżnymi odmianami krzemienia nie udało mi się uzyskać takich ładnych iskier jak przy pomocy tamtego.
Z pewnością technika i dobór kamienia są ważne jednak i samo wykonanie krzesiwa gra niebagatelną rolę.
Czytałem kiedyś o różnych sposobach "udoskonalenia" krzesiwek. Były to jakieś domowe sposoby nawęglania i nasiarczania ich. Chętnie bym spróbował tego, skoro i tam mam dwa, które są mało przydatne ale... zawieruszyły mi się i nie mogę ich znaleźć nigdzie w domu.
P.S. Po wiosennej wyprawie i nieudanej ale niezwykle bliskiej sukcesowi próbie podpalenia ogniska przy pomocy łuku ogniowego bardziej przekonałem się do tej właśnie metody . Myślę właśnie nad przenośnym zestawem, który można zabierać w torbę na wyprawy.
Moje krzesiwka też są kute ale mimo wielu prób i spędzenia długiego czasu z przeróżnymi odmianami krzemienia nie udało mi się uzyskać takich ładnych iskier jak przy pomocy tamtego.
Z pewnością technika i dobór kamienia są ważne jednak i samo wykonanie krzesiwa gra niebagatelną rolę.
Czytałem kiedyś o różnych sposobach "udoskonalenia" krzesiwek. Były to jakieś domowe sposoby nawęglania i nasiarczania ich. Chętnie bym spróbował tego, skoro i tam mam dwa, które są mało przydatne ale... zawieruszyły mi się i nie mogę ich znaleźć nigdzie w domu.
P.S. Po wiosennej wyprawie i nieudanej ale niezwykle bliskiej sukcesowi próbie podpalenia ogniska przy pomocy łuku ogniowego bardziej przekonałem się do tej właśnie metody . Myślę właśnie nad przenośnym zestawem, który można zabierać w torbę na wyprawy.
"Nie ma miękkiej gry"
dzisiaj z rana pobawiłem sie trochę krzemieniem i pilnikiem (takim naprawdę starym chyba nawet przedwojennym) uderzałem krzemieniem o gładka (nieząbkowaną) część pilnika i chwilkę pokombinowałem i zaczęły mi wychodzić konkretne iskry
Nie było ich za dużo w pojedynczych "seriach" ale za to były konkretne, skwierczały jak skwarki na patelni i były na tyle trwałe i tak sługo sie świeciły ze niektóre wręcz skakały przez chwile po stole
opracowałem już dla siebie odpowiednią technikę walenia krzemieniem po krzesiwie
Doszedłem do wniosku ze musi to być mocne uderzenie kamieniem w metal pod odpowiednik kątem i jednoczesne przeciągnięcie po krzesiwie
muszę jeszcze jeszcze pokombinować z hubką, jeden grzyb cała zimę się suszył na kaloryferze do tego stopnia ze nie mogę go ugryźć w żaden sposób
a łuk ogniowy to też świetna sprawa trzeba pokombinować z zestawieniem odpowiednim różnych kawałków drewna itd
na wyprawie błąd zrobiliśmy ze nie natłuściliśmy górnej osi przez co marnowało sie kupę energii którą można by włożyć w dolny dołeczek
Nie było ich za dużo w pojedynczych "seriach" ale za to były konkretne, skwierczały jak skwarki na patelni i były na tyle trwałe i tak sługo sie świeciły ze niektóre wręcz skakały przez chwile po stole
opracowałem już dla siebie odpowiednią technikę walenia krzemieniem po krzesiwie
Doszedłem do wniosku ze musi to być mocne uderzenie kamieniem w metal pod odpowiednik kątem i jednoczesne przeciągnięcie po krzesiwie
muszę jeszcze jeszcze pokombinować z hubką, jeden grzyb cała zimę się suszył na kaloryferze do tego stopnia ze nie mogę go ugryźć w żaden sposób
a łuk ogniowy to też świetna sprawa trzeba pokombinować z zestawieniem odpowiednim różnych kawałków drewna itd
na wyprawie błąd zrobiliśmy ze nie natłuściliśmy górnej osi przez co marnowało sie kupę energii którą można by włożyć w dolny dołeczek
- Lesław
- Drużynnik
- Posty: 3383
- Rejestracja: wt 02 gru 2008, 00:00
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
To może tu wrzucę (jako, że to historyczne techniki):
1. Najnowszy filmik od survivaltech - Krzesiwo kowalskie i technika krzesania:
http://www.youtube.com/watch?v=DyV-L4z2x_4
2. I jeszcze jakiegoś innego kolesia - Łuk Ogniowy:
http://www.youtube.com/watch?v=2pwsLWoCBzs
1. Najnowszy filmik od survivaltech - Krzesiwo kowalskie i technika krzesania:
http://www.youtube.com/watch?v=DyV-L4z2x_4
2. I jeszcze jakiegoś innego kolesia - Łuk Ogniowy:
http://www.youtube.com/watch?v=2pwsLWoCBzs
- Lesław
- Drużynnik
- Posty: 3383
- Rejestracja: wt 02 gru 2008, 00:00
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Re: Krzemień, Hubka, Krzsiwo
Do historycznego rozpalenia ogniska potrzebujemy iskry wykrzesanej krzemieniem i krzesiwem oraz czegoś co ją przyjmie i zamieni w płomień. To coś nosi nazwę hubki, ale zbiorcza nazwa na jedną z wielu rzeczy - prawdziwą wygotowaną, spreparowana chemicznie hubę czy np. zwęglony len.
Węglenie to proces przebiegający w wysokiej temperaturze (palenia) i małej ilości tlenu, dzięki czemu materiał się jednak nie zajmie. Patentów na to znowu jest kilka, z czego najszerzej znane to puszka z dziurką w piekarniku lub glinianka z pokrywką w ognisku. Jako że nie dysponowałem żadnym z powyższych pojemników, pogrzebałem trochę w internecie i znalazłem sposób z glinianką wypełnioną piaskiem. Pożyczyłem więc pękniętą gliniankę, trochę piasku i przystąpiłem do dzieła.
Materiał był pocięty w prostokąty po kilka centymetrów. Poza pewnym wyjątkiem układałem je tak, żeby się nie stykały oddzielając je piaskiem. Było około 10ciu takich warstw. Gliniankę wstawiłem w bardzo gorący żar na godzinę i 40 minut. Po tym czasie ja wyjąłem i parę godzin stygła.
Wnioski są następujące:
- niektóre kawałki materiału prawie przestały istnieć. Prawdopodobnie można skrócić czas wypalania.
- w 2 przypadkach położyłem 2 warstwy materiału złączone ze sobą. One zachowały się o wiele lepiej (widać na zdjęciu takie czarne, nieprześwitujące). Zdecydowanie można spróbować z o wiele grubszym lnem.
Węglenie to proces przebiegający w wysokiej temperaturze (palenia) i małej ilości tlenu, dzięki czemu materiał się jednak nie zajmie. Patentów na to znowu jest kilka, z czego najszerzej znane to puszka z dziurką w piekarniku lub glinianka z pokrywką w ognisku. Jako że nie dysponowałem żadnym z powyższych pojemników, pogrzebałem trochę w internecie i znalazłem sposób z glinianką wypełnioną piaskiem. Pożyczyłem więc pękniętą gliniankę, trochę piasku i przystąpiłem do dzieła.
Materiał był pocięty w prostokąty po kilka centymetrów. Poza pewnym wyjątkiem układałem je tak, żeby się nie stykały oddzielając je piaskiem. Było około 10ciu takich warstw. Gliniankę wstawiłem w bardzo gorący żar na godzinę i 40 minut. Po tym czasie ja wyjąłem i parę godzin stygła.
Wnioski są następujące:
- niektóre kawałki materiału prawie przestały istnieć. Prawdopodobnie można skrócić czas wypalania.
- w 2 przypadkach położyłem 2 warstwy materiału złączone ze sobą. One zachowały się o wiele lepiej (widać na zdjęciu takie czarne, nieprześwitujące). Zdecydowanie można spróbować z o wiele grubszym lnem.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości