Rozpalanie ogniska - Arnorowy poradnik
: wt 10 maja 2016, 20:55
Ognisko powinien umieć rozpalić każdy. Niekoniecznie w każdych warunkach i bez zapałek (bo takie rzeczy to w innych tematach na tym forum ) ale takie zwykłe; obozowe lub kempingowe.
Planowane były warsztaty na majówce ale ponieważ zanim się wszyscy zjechali to dzień zmierzał ku końcowi postanowiłem zrobić mały tutorial tutaj.
Od razu zaznaczam, że nie wiem jak uczy tego Miś Grylls, nie byłem harcerzem i nie czytałem podręczników survivalowych (tzn. czytałem nie jeden ale nie o rozpalaniu ognia). Rozpaliłem za to setki ognisk w różnych miejscach i warunkach. Tutaj jednak będę opisywał tylko podstawy i do tego w miarę prostymi słowami.
Podobno nie da się wszystkiego nauczyć z internetów ale skoro Sheldon Cooper dał rade nauczyć się z kursu online pływać, na dywanie w salonie, to może i ten zdjęciowy tutorial komuś się przyda.
Jeślim ktoś inny rozpala inaczej, ma inne doświadczenia i przyzwyczajenia, które działają to dobrze. Każdy dobry sposób jest dobry, a mój jest taki:
1. Miejsce
Ognisko można rozpalić niemalże wszędzie. Sam rozpalałem na gołym betonie, umocnieniu brzegowym jakiegoś zalewu, nachylonym pod takim kątem, że podstawialiśmy kamienie, żeby ognisko do wody nie zjechało. Żaden problem.
Ale to, że da się wszędzie nie znaczy, że należy wszędzie. Truizm i sromota to co powiem, ale gdyby połowa ludzi pamiętała o tym, mielibyśmy o wiele więcej lasów, domów i żywych strażaków, którzy muszą potem życie narażać by zwalczać efekty czyjegoś niemyślenia lub braku doświadczenia.
Ja swoje ognisko rozpalałem koło domu gdzie miałem pod ręką wodę i sprzęt gaśniczy więc tutaj nie będę się rozwijał.
2. Przygotowanie ogniska
Miejsce musi być przygotowane tak; aby zminimalizować szanse rozprzestrzenienia się ognia, aby po zakończeniu zabawy łatwo przywrócić teren do stanu sprzed naszego przybycia i żeby jak najlepiej wykorzystać to nasze ognisko.
Dlatego dobrym pomysłem jest ognisko wkopane w ziemię i obłożone kamieniami. (UWAGA: nigdy nie wolno używać kamieni mokrych np. z rzeki lub po deszczu. Woda gotująca się w kamieniu potrafi go rozsadzić, a w ekstremalnej sytuacji odłamki strzelają na boki niczym granat odłamkowy.)
Po co więc w ogóle kamienie? Po pierwsze utrzymują ogień w jednym miejscu (np. nie zapala się pobliska ściółka), a po drugie, jeśli na zewnątrz jest zimno, nagrzane kamienie zakopane pod śpiworem w ziemi, lub ciepłe włożone do śpiwora utrzymają dłuuugo ciepło ogrzewając nas. Można też postawić na nich coś do podgrzania etc.
A dołek jest po to aby zakopać potem węgle i popiół, chroniąc tym samym przed rozniesieniem się ognia oraz aby zostawić miejsce takim jakby nikogo tu nigdy nie było.
3. Podpałka
Najważniejsza jest podpałka. Jeśli zajmie się dobrze, wtedy podpalimy nawet wilgotne lub świeże gałęzie. Podpałką mogą być suche liście, suche trawy, malutkie gałązki i cudowna oraz niezastąpiona kora brzozowa.
Nie bójmy się przygotować jej dużo. Zwłaszcza jeśli drewienka właściwe nie są zbyt suche.
Jeśli ostatnio padało lub jest rosa nie szukajmy podpałki na ziemi. Gałązki rwijmy z dolnych partii drzew, gdzie są suche i niezawilgłe, trawy najlepiej wysokie, które wysuszył wiatr, a szyszki i gałązki iglaste szukamy blisko pni drzew, na samym dole, gdzie są zazwyczaj suche jak wiór.
Podpałkę układamy warstwami. W moim przypadku były to - kora brzozowa (porwana na wiórki), na niej drobniutkie gałązki i suche połamane trawy, na to grubsze patyczki (grubości mniej więcej małego palca).
4. Drewno
Żeby jednak podpałka nie wypaliła się w kilka chwil dorzucamy na wierzch coś grubszego. Ja dałem oderwane z modrzewia kawałki suchej kory, gałązki i szyszki, oraz kilka suchych patyków grubości kciuka oraz naszykowałem w pobliżu parę grubszych drew. Te nie musiały już być połamane tak drobno. Posłużą do dorzucenia jak wszystko ładnie zapłonie.
Jest sporo metod na to ile i jak grube mają być poszczególne warstwy. Ja tych zasad jednak nie znam Robię to intuicyjnie. Im więcej warstw i różnej grubości drewienek tym większa szansa, że wszystko ładne zapłonie jedno od drugiego. Lepiej dać dużo i drobniej niż dorzucić parę grubych kawałków i zagasić to co się właśnie roznieciło.
5. Podpalanie
Niby prosta rzecz, a tyle razy widziałem jak można to zepsuć. Po pierwsze zapomnijcie o "jednej zapałce" to dobre na zaliczenie testu turbo survivala itp. W normalnych warunkach używamy najlepszego podstępnego źródła ognia. Zapalniczki (zwłaszcza spirytusowe/benzynowe) lub 2-3 zapałek naraz.
Robimy sobie dojście do podpałki pod ułożonym stosem, ustawiamy się tak aby wiatr mieć za plecami i podpalamy zapałki jak najbliżej podpałki. Chwilę trzymamy zapalone aby mocno zapłonęły i podkładamy pod podpałkę.
Jeśli warunki nie są trudne i ognisko dobrze przygotowaliśmy nie trzeba dmuchać, chuchać ani wachlować tarczą. Wystarczy patrzeć jak płomienie łapczywie wgryzają się w kolejne warstwy naszego stosu, zmieniając kupkę suchego paliwa w upragnione ognisko.
Zakładamy ręce na klatę i z dumą podziwiamy swoje dzieło jakbyśmy właśnie zdobyli wybrzeże Normandii.
Teraz pozostaje tylko dołożyć do ogniska przygotowane wcześniej grubsze drewna. Nie trzeba ich rąbać, bo dość szybko się przepalą.
Nasze ognisko się jara, a my możemy oddać się relaksowi z ulubioną książką i piwkiem
Mam nadzieję, ze się przyda.
Enjoy
P.S. Jeśli będziecie chcieli jakieś inne przyjemne tutoriale na ten temat to dajcie znać. Podlinkuje je.
Planowane były warsztaty na majówce ale ponieważ zanim się wszyscy zjechali to dzień zmierzał ku końcowi postanowiłem zrobić mały tutorial tutaj.
Od razu zaznaczam, że nie wiem jak uczy tego Miś Grylls, nie byłem harcerzem i nie czytałem podręczników survivalowych (tzn. czytałem nie jeden ale nie o rozpalaniu ognia). Rozpaliłem za to setki ognisk w różnych miejscach i warunkach. Tutaj jednak będę opisywał tylko podstawy i do tego w miarę prostymi słowami.
Podobno nie da się wszystkiego nauczyć z internetów ale skoro Sheldon Cooper dał rade nauczyć się z kursu online pływać, na dywanie w salonie, to może i ten zdjęciowy tutorial komuś się przyda.
Jeślim ktoś inny rozpala inaczej, ma inne doświadczenia i przyzwyczajenia, które działają to dobrze. Każdy dobry sposób jest dobry, a mój jest taki:
1. Miejsce
Ognisko można rozpalić niemalże wszędzie. Sam rozpalałem na gołym betonie, umocnieniu brzegowym jakiegoś zalewu, nachylonym pod takim kątem, że podstawialiśmy kamienie, żeby ognisko do wody nie zjechało. Żaden problem.
Ale to, że da się wszędzie nie znaczy, że należy wszędzie. Truizm i sromota to co powiem, ale gdyby połowa ludzi pamiętała o tym, mielibyśmy o wiele więcej lasów, domów i żywych strażaków, którzy muszą potem życie narażać by zwalczać efekty czyjegoś niemyślenia lub braku doświadczenia.
Ja swoje ognisko rozpalałem koło domu gdzie miałem pod ręką wodę i sprzęt gaśniczy więc tutaj nie będę się rozwijał.
2. Przygotowanie ogniska
Miejsce musi być przygotowane tak; aby zminimalizować szanse rozprzestrzenienia się ognia, aby po zakończeniu zabawy łatwo przywrócić teren do stanu sprzed naszego przybycia i żeby jak najlepiej wykorzystać to nasze ognisko.
Dlatego dobrym pomysłem jest ognisko wkopane w ziemię i obłożone kamieniami. (UWAGA: nigdy nie wolno używać kamieni mokrych np. z rzeki lub po deszczu. Woda gotująca się w kamieniu potrafi go rozsadzić, a w ekstremalnej sytuacji odłamki strzelają na boki niczym granat odłamkowy.)
Po co więc w ogóle kamienie? Po pierwsze utrzymują ogień w jednym miejscu (np. nie zapala się pobliska ściółka), a po drugie, jeśli na zewnątrz jest zimno, nagrzane kamienie zakopane pod śpiworem w ziemi, lub ciepłe włożone do śpiwora utrzymają dłuuugo ciepło ogrzewając nas. Można też postawić na nich coś do podgrzania etc.
A dołek jest po to aby zakopać potem węgle i popiół, chroniąc tym samym przed rozniesieniem się ognia oraz aby zostawić miejsce takim jakby nikogo tu nigdy nie było.
3. Podpałka
Najważniejsza jest podpałka. Jeśli zajmie się dobrze, wtedy podpalimy nawet wilgotne lub świeże gałęzie. Podpałką mogą być suche liście, suche trawy, malutkie gałązki i cudowna oraz niezastąpiona kora brzozowa.
Nie bójmy się przygotować jej dużo. Zwłaszcza jeśli drewienka właściwe nie są zbyt suche.
Jeśli ostatnio padało lub jest rosa nie szukajmy podpałki na ziemi. Gałązki rwijmy z dolnych partii drzew, gdzie są suche i niezawilgłe, trawy najlepiej wysokie, które wysuszył wiatr, a szyszki i gałązki iglaste szukamy blisko pni drzew, na samym dole, gdzie są zazwyczaj suche jak wiór.
Podpałkę układamy warstwami. W moim przypadku były to - kora brzozowa (porwana na wiórki), na niej drobniutkie gałązki i suche połamane trawy, na to grubsze patyczki (grubości mniej więcej małego palca).
4. Drewno
Żeby jednak podpałka nie wypaliła się w kilka chwil dorzucamy na wierzch coś grubszego. Ja dałem oderwane z modrzewia kawałki suchej kory, gałązki i szyszki, oraz kilka suchych patyków grubości kciuka oraz naszykowałem w pobliżu parę grubszych drew. Te nie musiały już być połamane tak drobno. Posłużą do dorzucenia jak wszystko ładnie zapłonie.
Jest sporo metod na to ile i jak grube mają być poszczególne warstwy. Ja tych zasad jednak nie znam Robię to intuicyjnie. Im więcej warstw i różnej grubości drewienek tym większa szansa, że wszystko ładne zapłonie jedno od drugiego. Lepiej dać dużo i drobniej niż dorzucić parę grubych kawałków i zagasić to co się właśnie roznieciło.
5. Podpalanie
Niby prosta rzecz, a tyle razy widziałem jak można to zepsuć. Po pierwsze zapomnijcie o "jednej zapałce" to dobre na zaliczenie testu turbo survivala itp. W normalnych warunkach używamy najlepszego podstępnego źródła ognia. Zapalniczki (zwłaszcza spirytusowe/benzynowe) lub 2-3 zapałek naraz.
Robimy sobie dojście do podpałki pod ułożonym stosem, ustawiamy się tak aby wiatr mieć za plecami i podpalamy zapałki jak najbliżej podpałki. Chwilę trzymamy zapalone aby mocno zapłonęły i podkładamy pod podpałkę.
Jeśli warunki nie są trudne i ognisko dobrze przygotowaliśmy nie trzeba dmuchać, chuchać ani wachlować tarczą. Wystarczy patrzeć jak płomienie łapczywie wgryzają się w kolejne warstwy naszego stosu, zmieniając kupkę suchego paliwa w upragnione ognisko.
Zakładamy ręce na klatę i z dumą podziwiamy swoje dzieło jakbyśmy właśnie zdobyli wybrzeże Normandii.
Teraz pozostaje tylko dołożyć do ogniska przygotowane wcześniej grubsze drewna. Nie trzeba ich rąbać, bo dość szybko się przepalą.
Nasze ognisko się jara, a my możemy oddać się relaksowi z ulubioną książką i piwkiem
Mam nadzieję, ze się przyda.
Enjoy
P.S. Jeśli będziecie chcieli jakieś inne przyjemne tutoriale na ten temat to dajcie znać. Podlinkuje je.