Farbujemy, naturalnie;)
Farbujemy, naturalnie;)
Jednak len DA SIĘ (mała szmatka to wyjściowy kolor):
Farbowany sokiem z owoców berberysu. Materiał był najpierw przez godzinę lekko podgrzewany w wodzie z ałunem (ok 20g/l, ałun z dezodorantu w krysztale;)), wypłukany, i od razu włożony do barwienia: sok rozcieńczony 1-2 razy wodą, i to też podgrzewane na maleńkim ogniu godzinę. Po czym płukanie: ciepłą, letnią, i zimna woda. Suszone rozłożone na płask na papierze (żeby nie było zacieków). Po wyschnięciu barwiłam drugi raz, już bez zaprawiania ałunem za to zostało w roztworze barwiącym po gotowaniu jeszcze całą noc, i znów suszenie na płask. Może jeszcze dla lepszego efektu trzeci raz ufarbuje. Przygotowanie berberysu- zmielić przez maszynkę, dać na sitko, odcisnąć, wytłoki zalać wodą, wymerdać, znów odcedzić, dopełnić tyle wodą, żeby materiał był zanurzony.
A czym, a jak można jeszcze naturalne włókna farbować, kto wie niech się dzieli:)
Farbowany sokiem z owoców berberysu. Materiał był najpierw przez godzinę lekko podgrzewany w wodzie z ałunem (ok 20g/l, ałun z dezodorantu w krysztale;)), wypłukany, i od razu włożony do barwienia: sok rozcieńczony 1-2 razy wodą, i to też podgrzewane na maleńkim ogniu godzinę. Po czym płukanie: ciepłą, letnią, i zimna woda. Suszone rozłożone na płask na papierze (żeby nie było zacieków). Po wyschnięciu barwiłam drugi raz, już bez zaprawiania ałunem za to zostało w roztworze barwiącym po gotowaniu jeszcze całą noc, i znów suszenie na płask. Może jeszcze dla lepszego efektu trzeci raz ufarbuje. Przygotowanie berberysu- zmielić przez maszynkę, dać na sitko, odcisnąć, wytłoki zalać wodą, wymerdać, znów odcedzić, dopełnić tyle wodą, żeby materiał był zanurzony.
A czym, a jak można jeszcze naturalne włókna farbować, kto wie niech się dzieli:)
Sinn fein amhain! Przyjaciół mych u boku mam, a wróg mój jest przede mną.
Że się da to wiemy wszyscy tylko nikt nie próbował jeszcze w ten sposób
Gratuluje
Pozostaje tylko kwestią historyczności ałun(wiem czym jest ale czy wiesz kiedy się pojawił?) i sam berberys (kiedyś w poszukiwaniu info na temat tego krzewu który notabene ma piękne, żółte drewno w sam raz na oprawę do nożyka, znalazłem info że został sprowadzony w nastym wieku tzn. 11,12 lub 13 ale teraz próbując odnaleźć to na nowo nie udało mi się ) ale myślę że się czepiam i to jest do pominięcia
Co do innych barwników to na pewno owoce dzikiego bzu, łupiny cebuli, kora dębu, szyszkojagody jałowca - to tak na poczekaniu, trzeba troszkę poszukać i wszystko się znajdzie
Jeszcze raz gratuluję i czekam na kolejne wieści ze świata barwiarstwa
PS. Może teraz wełenka? Potem przędza i krajki robione z ręcznie barwionej wełenki?
Gratuluje
Pozostaje tylko kwestią historyczności ałun(wiem czym jest ale czy wiesz kiedy się pojawił?) i sam berberys (kiedyś w poszukiwaniu info na temat tego krzewu który notabene ma piękne, żółte drewno w sam raz na oprawę do nożyka, znalazłem info że został sprowadzony w nastym wieku tzn. 11,12 lub 13 ale teraz próbując odnaleźć to na nowo nie udało mi się ) ale myślę że się czepiam i to jest do pominięcia
Co do innych barwników to na pewno owoce dzikiego bzu, łupiny cebuli, kora dębu, szyszkojagody jałowca - to tak na poczekaniu, trzeba troszkę poszukać i wszystko się znajdzie
Jeszcze raz gratuluję i czekam na kolejne wieści ze świata barwiarstwa
PS. Może teraz wełenka? Potem przędza i krajki robione z ręcznie barwionej wełenki?
Kiedy się ałun u nas pojawił nie wiem, ale był znany w Rzymie w czasach Pliniusza,
http://www.experiencefestival.com/a/Alum_-_Plinys_writings/id/1283315
wedle tej stronki, w innych odmianach niż dziś używany, ale był. Natomiast użycie niehistorycznego, uznajmy, utrwalacza do barwienia jest odpowiedzią na niehistoryczna częstość prania odzienia;) Bo możliwe, że Słowianie w X wieku barw nie utrwalali, ale i nie prali tych ciuchów ani raz na tydzień ani raz na miesiąc pewnie nawet. Także wydaje mi się, że jak kolory mają przetrwać parę prań, to trzeba je jednak utrwalić.
Berberys jest z tego co czytałam dawno u nas zadomowiony i popularny kiedyś w całej Europie tylko przetrzebiony.
A z tym drewnem do nożyka to ciekawe:) bo koło mnie tego chwastu dużo i bym chciała nożyk nie w rogu tylko w drewnie, podpatrzę czy ma takie grubsze gałązki jakieś (czy korzenie lepsze?)
Inne barwniki są wymienione np tu http://www.tkactwo.art.pl/farbowanie.html tylko ja bardziej ufam jak ktoś sam barwił niż przepisał z książki;)Bzem na pewno spróbuje też, chwilowo brak materiału do dalszych eksperymentów;)
http://www.experiencefestival.com/a/Alum_-_Plinys_writings/id/1283315
wedle tej stronki, w innych odmianach niż dziś używany, ale był. Natomiast użycie niehistorycznego, uznajmy, utrwalacza do barwienia jest odpowiedzią na niehistoryczna częstość prania odzienia;) Bo możliwe, że Słowianie w X wieku barw nie utrwalali, ale i nie prali tych ciuchów ani raz na tydzień ani raz na miesiąc pewnie nawet. Także wydaje mi się, że jak kolory mają przetrwać parę prań, to trzeba je jednak utrwalić.
Berberys jest z tego co czytałam dawno u nas zadomowiony i popularny kiedyś w całej Europie tylko przetrzebiony.
A z tym drewnem do nożyka to ciekawe:) bo koło mnie tego chwastu dużo i bym chciała nożyk nie w rogu tylko w drewnie, podpatrzę czy ma takie grubsze gałązki jakieś (czy korzenie lepsze?)
Inne barwniki są wymienione np tu http://www.tkactwo.art.pl/farbowanie.html tylko ja bardziej ufam jak ktoś sam barwił niż przepisał z książki;)Bzem na pewno spróbuje też, chwilowo brak materiału do dalszych eksperymentów;)
Sinn fein amhain! Przyjaciół mych u boku mam, a wróg mój jest przede mną.
Dzięki za info o ałunie, aczkolwiek to że był w Rzymie nie znaczy że był u nas - niestety najazad barbarzyńców sprawił że duża część wiedzy przepadła - możliwe że mnisi albo wygnańcy jakoś to utrwalili. Jednakże zwracając uwagę na fakt że jest to naturalnie występująca substancja to możliwe że tak było
Co do prania to szczerze mówiąc dopóki coś się nie ubrudzi to nie widzę sensu prać tego z powodu zapachu ogniska bo i tak potrzeba potem 3 minut przy owym aby zapaszek powrócił - no chyba ze komuś śmierdzi czymś innym
Zauważ też że my używamy tych strojów odświętnie - a oni codziennie
Co do próbowania farbowania naturalnego to oprócz Arnora który kiedyś farbował wełenkę ale barwnikiem gotowym to jesteś pierwsza która to robi więc to raczej od Ciebie oczekujemy info co i jak
Berberys
Najlepsze oczywiście są gałęzie - jak masz tego więcej to zetnij i posezonuj ja mam kilka innych gatunków to będziemy mogli się wymienić
Co do prania to szczerze mówiąc dopóki coś się nie ubrudzi to nie widzę sensu prać tego z powodu zapachu ogniska bo i tak potrzeba potem 3 minut przy owym aby zapaszek powrócił - no chyba ze komuś śmierdzi czymś innym
Zauważ też że my używamy tych strojów odświętnie - a oni codziennie
Co do próbowania farbowania naturalnego to oprócz Arnora który kiedyś farbował wełenkę ale barwnikiem gotowym to jesteś pierwsza która to robi więc to raczej od Ciebie oczekujemy info co i jak
Berberys
Najlepsze oczywiście są gałęzie - jak masz tego więcej to zetnij i posezonuj ja mam kilka innych gatunków to będziemy mogli się wymienić
Na farbowaniu materiałów sie nie znam ale parę barwników naturalnych znam
otóż cebula, kora dębu, twardziel dębowa, łupiny od orzechów włoskich, jagody (tego się nie da sprać) , dziki bez, jałowiec, na pewno jeszcze jakieś barwniki mineralne glinka jakaś może, i chyba jeszcze mak, i jeszcze jakiś tam korzeń czegoś tam (?)
pierwsze 4 sprawdzają się w barwieniu lotek ale jak to się sprawdza przy tkaninach? nie mam pojęcia
na pewno ktoś na tym się zna ale tym kimś nie jestem ja
otóż cebula, kora dębu, twardziel dębowa, łupiny od orzechów włoskich, jagody (tego się nie da sprać) , dziki bez, jałowiec, na pewno jeszcze jakieś barwniki mineralne glinka jakaś może, i chyba jeszcze mak, i jeszcze jakiś tam korzeń czegoś tam (?)
pierwsze 4 sprawdzają się w barwieniu lotek ale jak to się sprawdza przy tkaninach? nie mam pojęcia
na pewno ktoś na tym się zna ale tym kimś nie jestem ja
Trochę nt farbowania można się było dowiedzieć na Festynie Arch. w Biskupinie. Poniżej lny farbowane barwnikami roślinnymi, bez zaprawiania ałunem, po farbowaniu utrwalane roztworem octu. Z roślin były robione wywary, cedzone, i później w wywarze na małym ogniu podgrzewany materiał (ok godzinę, zależnie jaki mocny kolor miał być).
Owoc bzu barwił len na kolor od lekko liliowego do mocno fioletowego; najciemniejsze barwy uzyskano barwiąc kolejno 3-4 razy. Bardzo jasne- wkładając materiał do roztworu na kilka czy kilkanaście minut tylko. Kolor błękitny powstał gdy barwioną tkaninę szybko wyniesiono na słońce.
Orzech podobnie używany; kora dębu trzeba barwić 3-4 razy żeby kolor był dobry. Obie te rośliny dają brązy, na jasnożółto barwią pączki brzozy.
Na innym stoisku była naturalnie barwiona wełna, technika podobną tylko przed barwieniem prana, rośliny- dąb, cebula, orzech; chyba dlatego, ze najbardziej dostępne, o marzannę czy urzet trudno.
Owoc bzu barwił len na kolor od lekko liliowego do mocno fioletowego; najciemniejsze barwy uzyskano barwiąc kolejno 3-4 razy. Bardzo jasne- wkładając materiał do roztworu na kilka czy kilkanaście minut tylko. Kolor błękitny powstał gdy barwioną tkaninę szybko wyniesiono na słońce.
Orzech podobnie używany; kora dębu trzeba barwić 3-4 razy żeby kolor był dobry. Obie te rośliny dają brązy, na jasnożółto barwią pączki brzozy.
Na innym stoisku była naturalnie barwiona wełna, technika podobną tylko przed barwieniem prana, rośliny- dąb, cebula, orzech; chyba dlatego, ze najbardziej dostępne, o marzannę czy urzet trudno.
Sinn fein amhain! Przyjaciół mych u boku mam, a wróg mój jest przede mną.
Przyszła kolej na wełenkę. Biała szmatka to wyjściowy kolor- niebarwiona wełna.
Fioletowa na płaszczyk: 6 kg owoców bzu gotowane kwadrans z 3 l wody, przecedzone, odciśnięte przez sito; w wywarze godzinę gotowana tkanina, zostawiona na noc, rano pół godziny podgrzewana i płukanie: ciepła woda, letnia, chłodna i woda z octem. dobrze się spłukuje prysznicem:)
Bure coś to niezbyt udanie skrojony kaptur; barwiony naowocnią orzecha włoskiego- to te zielone brązowiejące łupiny. Takich łupin pół kilo i 3 l wody, jak widać na porządny brąz za mało i wyszła kawa_z_mlekiem; tez zrobiony wywar (pól godziny), godzinę podgrzewania w wywarze i dalej jw oprócz że nie używałam octu bo czytałam, że to tak silny barwnik, że już utrwalać nie trzeba.
Jak zdołam przed zimą, wypróbuję zielona farbke z pokrzywy:)
Sinn fein amhain! Przyjaciół mych u boku mam, a wróg mój jest przede mną.
Fiolecik, czy fuksja, bardzo ładny Podoba mi się
Co do brązu to też ładnie wyszedł. Jeszcze bardziej mi się podoba
Kwestia czy nie dałoby się w przyszłości zamienić orzechów włoskich, niestety niehisto., na coś naszego, co da równie ciekawy kolor - np. korę dębu, kory olszy szarej.
Natomiast, co pewnie już wiesz, z kory berberysu możesz uzyskać kolorek żółty
Co do brązu to też ładnie wyszedł. Jeszcze bardziej mi się podoba
Kwestia czy nie dałoby się w przyszłości zamienić orzechów włoskich, niestety niehisto., na coś naszego, co da równie ciekawy kolor - np. korę dębu, kory olszy szarej.
Natomiast, co pewnie już wiesz, z kory berberysu możesz uzyskać kolorek żółty
A jakie piękności można uzyskać barwiąc...grzybami i porostami! Co do historyczności takowych, szukam, przy tej okazji natknęłam sie na ciekawe opracowania. Pierwsze opisuje zarówno barwy tkanin z "ery wikingów', na podstawie znalezisk, jak i źródła barwników, w tym porosty. z tego co wyszperałam, barwienie porostami było popularne (i to właściwie do dziś) w szkocji oraz ameryce pn. Jak było u Wikingów (interesujące, że z artykułu wynika, że odcienie błękitu były szczególnie cenione):
http://www.cs.vassar.edu/~capriest/vikdyes.html
Drugi art o najpopularniejszych roślinach barwiących wymienia m.in orzech włoski; w Polsce podobno sadzony od 12- 13 wieku; przybył z Wołowszczyzny, nie z Włoch;) w Niemczech są skupiska leśne tego orzecha będące prawdopodobnie pozostałościami naturalnymi, gdyż w czasach przedhistorycznych miał szerszy zasięg. Ciekawie brzmi wrzos, może dawać ładne kolorki:
http://thorewing.net/articles/colouredclothing/
A tu prekursorka barwienia grzybami, z jej inicjatywy powstała nawet jakowaś akademia tej umiejętności...są warsztaty, szkolenia, kluby, tylko kurcze za morzem:D
http://sonic.net/~dbeebee/web_mush-history.htm
Barwione porostami, bajecznie kolorowe skarpety:
http://www.allfiberarts.com/library/aa05/aa090105.htm
http://www.cs.vassar.edu/~capriest/vikdyes.html
Drugi art o najpopularniejszych roślinach barwiących wymienia m.in orzech włoski; w Polsce podobno sadzony od 12- 13 wieku; przybył z Wołowszczyzny, nie z Włoch;) w Niemczech są skupiska leśne tego orzecha będące prawdopodobnie pozostałościami naturalnymi, gdyż w czasach przedhistorycznych miał szerszy zasięg. Ciekawie brzmi wrzos, może dawać ładne kolorki:
http://thorewing.net/articles/colouredclothing/
A tu prekursorka barwienia grzybami, z jej inicjatywy powstała nawet jakowaś akademia tej umiejętności...są warsztaty, szkolenia, kluby, tylko kurcze za morzem:D
http://sonic.net/~dbeebee/web_mush-history.htm
Barwione porostami, bajecznie kolorowe skarpety:
http://www.allfiberarts.com/library/aa05/aa090105.htm
Sinn fein amhain! Przyjaciół mych u boku mam, a wróg mój jest przede mną.
- Lesław
- Drużynnik
- Posty: 3386
- Rejestracja: wt 02 gru 2008, 00:00
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Cebulą - takie barwienie/przyciemnienie (bo krajki aż w oczy kłuły).
Na górze przed, na dole po:
Przepis: 5 litrowy garnek wypełniłem prawie cały łupinkami cebuli. Zalałem wodą, aż wszystkie przykryło. Godzinę gotowałem łupinki, odcedziłem (jak zostawicie to w miejscach gdzie się 'przylepią' zostawią ślady) i później koło 40 minut gotowania materiału. Zostawione na 24h, podgrzane, spłukane wodą i na koniec utrwalone wodą z octem.
Na górze przed, na dole po:
Przepis: 5 litrowy garnek wypełniłem prawie cały łupinkami cebuli. Zalałem wodą, aż wszystkie przykryło. Godzinę gotowałem łupinki, odcedziłem (jak zostawicie to w miejscach gdzie się 'przylepią' zostawią ślady) i później koło 40 minut gotowania materiału. Zostawione na 24h, podgrzane, spłukane wodą i na koniec utrwalone wodą z octem.
- Lesław
- Drużynnik
- Posty: 3386
- Rejestracja: wt 02 gru 2008, 00:00
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
http://www.freha.pl/index.php?s=&showtopic=1483&view=findpost&p=210171
Chyba ktoś trafił na ten trop przed tobą
Chyba ktoś trafił na ten trop przed tobą
http://ourmedievallife.blogspot.com/
Tutaj można obejrzeć efekt barwienia marzanną, poczytac o metodzie...a także przekonać się, dlaczego, przynajmniej ja, wolę odtwarzac wczesne średniowiecze- nie kręcą mnie faceci przebrani za...ok nie będe okrutna i nie nazwę tego:D
Tutaj można obejrzeć efekt barwienia marzanną, poczytac o metodzie...a także przekonać się, dlaczego, przynajmniej ja, wolę odtwarzac wczesne średniowiecze- nie kręcą mnie faceci przebrani za...ok nie będe okrutna i nie nazwę tego:D
Sinn fein amhain! Przyjaciół mych u boku mam, a wróg mój jest przede mną.
Wróć do „Krawiectwo i jemu podobne”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości